Od lat mówi się o filmowych inspiracjach gier komputerowych; o tym, jak wraz z postępem technologii grafika, sposób narracji czy wreszcie język gier ewoluuje w stronę większej „filmowości” doznania. Mamy więc gry, które dążą do wzbogacenia rozrywki o jak najwięcej elementów znanych widzom z kina - mamy więc dynamicznie montowane sceny akcji w serii „Uncharted”, trwające godzinami przerywniki filmowe w „Final Fantasy”, czy wreszcie oglądamy prawdziwych aktorów w legendarnej „Czarnej Dalii” z 1998 roku (wystąpił tam m.in. Dennis Hopper) lub ich wiernie odtworzone cyfrowe modele w zapowiedzianym na 2013 rok „Beyond” (m.in. Ellen Page i Willem Dafoe). Przykłady można mnożyć - większość tworzonych profesjonalnie gier bazuje na wrażeniu filmowości czy to na poziomie narracji, czy też w warstwie wizualnej. A co z inspiracją w drugą stronę? Czy filmowcy oglądają się na inne media w celu wzbogacenia swojego języka? Na pewno, ale czy pamiętają wtedy o swoim PS3? Czytaj dalej
Krótkometrażowy film Roya Anderssona „Ziemia jest wspaniała” stał się przedmiotem wielu analiz. Jest to obraz z pozoru oczywisty, który jednak do pełnego zrozumienia wymaga swoistego klucza interpretacyjnego, który sam reżyser chętnie przy wielu okazjach podawał. Wiemy zatem, że przedstawione na początku filmu ludobójstwo może być utożsamiane ze zbrodniami Holocaustu, zaś losy głównego bohatera, jego bierność i z trudem tłumione wyrzuty sumienia — z postronnymi obserwatorami hitlerowskich czynów, zwłaszcza obywatelami ojczyzny reżysera, Szwecji. Roy Andersson był nawet współorganizatorem wystawy dotyczącej II wojny światowej prezentującej bierność Szwecji w wyjątkowo niekorzystnym świetle. Jeśli jednak celem reżysera było osiągnięcie jak największej uniwersalności opowiadanej przez niego historii (w końcu w celu przedstawienie ludobójstwa nie sięgnął po żadną stylizację historyczną), to czemu na bohatera swojego filmu wybrał szwedzkiego everymana o życiu tak nieciekawym, że nie utożsami się z nim… nikt? Czytaj dalej
Najnowsze dzieło Petera Jacksona, pierwsza część trylogii "Hobbit", wchodzi na ekrany polskich kin w aż sześciu wersjach. Możemy oglądać film na projekcji 2D, w stereoskopowym 3D lub w stereo 3D odtwarzanym z prędkością 48 klatek na sekundę. Gdy wybierzemy już technikę projekcji pozostaje nam zdecydować się na formę tłumaczenia: polski dubbing lub napisy. Całe to zamieszanie, poza przyprawianiem właścicieli kin o ból głowy, każe nam stawiać poważne pytania o miejsce oryginału w świecie równoległego funkcjonowania wielu wersji tego samego dzieła. Na którą wersję powinniśmy wybrać się do kina, aby być jak najbliżej oryginału? Czy którakolwiek z nich jest predestynowana do tego określenia skoro wszystkie w tym samym czasie goszczą w kinach? Poza tym: czy zamierzenia twórcy mają tutaj jakieś znaczenie? Czytaj dalej
Mars, czwarta planeta od Słońca, jako pod wieloma względami najbardziej zbliżona do Ziemi, ma w kulturze popularnej miejsce specjalne. Od ponad wieku jest tematem opowiadań, filmów czy słuchowisk radiowych, nieustannie inspirując kolejnych adeptów astronomii oraz będąc ważnym celem prowadzonych programów badawczych. W miarę jednak jak wzrasta nasz zasób wiedzy o czerwonej planecie, zmienia się sposób jej postrzegania przez twórców tekstów kultury. Popularne niegdyś zielone ludziki przywoływane są już wyłącznie w tonie komediowym , a Mars traktowany jest z dużo większą powagą. Filmy opowiadające o załogowych wyprawach na Marsa w coraz mniejszym stopniu są „fikcją” naukową. Bazując na aktualnie rozwijanych technologiach ich twórcy starają się przedstawić możliwie prawdopodobny obraz nieodległych w czasie wypraw na czerwoną planetę i rozwijają związane z tym zagadnienia natury naukowej i filozoficznej. Jak to jednak w kulturze popularnej bywa — czasem prawda naukowa ustąpić musi miejsca prawdzie ekranu. Czytaj dalej
„Dziki Zachód” to popularne określenie zachodnich terenów Stanów Zjednoczonych odnoszące się do XIX wieku, okresu osadnictwa, „gorączki złota” i walk z Indianami; okresu w którym lokalna władza była wciąż bardzo słaba, co sprzyjało istnieniu przestępczego półświatka. Potocznie termin ten oznacza „sytuację nieprzestrzegania prawa, rządów przemocy, nieliczenia się z autorytetem władz przez indywidualne osoby lub grupy przestępcze”. Nietrudno znaleźć analogię pomiędzy amerykańskim „Dzikim Zachodem” a Polską w różnych momentach jej historii. Sportretowany w „Młodych wilkach” Jarosława Żamojdy Szczecin połowy lat 90. na wielu płaszczyznach przypomina świat znany polskim widzom z filmów gatunku western. Kreacja przestrzeni i bohaterów, konflikty społeczne, system wartości czy nawet warunki meteorologiczne — wszystko budzi silne skojarzenia ze światem prerii, kowbojów i bandyckich napadów na pociągi.
Zwiastuny to najpopularniejsza współcześnie forma promocji filmów. Są obecne przed projekcjami w kinach, na portalach filmowych w Internecie, są dołączane na nośnikach domowego użytku jako materiały dodatkowe lub bezpośrednie formy reklamy poprzedzające projekcję. Ich krótsze wersje promują filmy w radiu i telewizji. Jako bodajże jedyne formy reklamowe doczekały się corocznych festiwali kierowanych nie tylko do profesjonalistów branżowych, lecz także — a w niektórych przypadkach nawet przede wszystkim — do zwykłych miłośników tej formy filmowej . Mają jasno określoną funkcję, schematy dramaturgiczne, charakterystyczny język oraz bardzo atrakcyjną formę, jednak próba potraktowania ich jako nowego gatunku filmowego spotyka się z instynktownym sprzeciwem większości miłośników kina. Co takiego charakteryzuje tę formę filmową, która mimo zbioru silnych konwencji nie została do dziś uznana za gatunek filmowy na równi z melodramatem czy westernem? Czytaj dalej
Wśród polskich reżyserów tworzących po 1989 roku nie ma wielu twórców zaangażowanych społecznie. Trudności z pozyskaniem funduszy na mało komercyjne produkcje spopularyzowały ucieczki w ekranizacje szkolnych lektur czy schematyczne komedie. Przełom wieków przyniósł nam więc “Pana Tadeusza”, “Ogniem i mieczem”, ale także “Sztos” i “Chłopaki nie płaczą”. Filmy mocno osadzone w rzeczywistości, często niepozbawione moralizatorstwa pozostały domeną niewielu twórców. Jeszcze do niedawna skazani byli na niewielkie możliwości dofinansowania produkcji, amatorskie warunki pracy i brak szans na większy rozgłos medialny. W takich warunkach przyszło tworzyć i dystrybuować swoje filmy Przemysławowi Wojcieszkowi, chłopakowi z prowincji, który już w liceum postanowił zostać filmowcem – "wykonywać jedyny zawód artystyczny, z którego można w Polsce żyć, i to jeszcze przed czterdziestką".
Être et avoir, un film documentaire réalisé par Nicolas Philibert, aborde le thème de l'éducation des enfants de provenance provinciale. On observe au travail un instituteur de cours préliminaires qui fait un immense effort pour inculquer à ses protégés les notions de base : les nombres, l'alphabète ou les principes de grammaire, à ne pas omettre les leçons de moralité, les éléments de l'hygiène, enfin l'introduction à la vie sociale. Le maître, doté de patience, fait émerger un extraordinaire talent de la tutelle. Cependant, malgré son labeur, Julien, Olivier, Guillaume, Létitia et d'autres disciples étant au début de leur parcours scolaire rencontrent de nombreux problèmes de nature diverse : un litige a fini par un combat, une crêpe est tombée par terre, un proche est allé à l'hôpital. Czytaj dalej
Pendant des siècles, l’amour jouait un rôle très important dans la vie des jeunes. La période difficile de maturation était toujours dominée par le sentiment qui exigeait des efforts énormes pour satisfaire les âmes agitées, ou bien pour trouver des moyens d’exprimer la multitude des sensations accompagnant l’amour comme la joie ou la tristesse profonde. C’est là où on a l’habitude de placer la source de la créativité des jeunes artistes. C’est assez de mentionner Goethe, Byron ou Mickiewicz pour apprendre qu’il était à la fois l’inspiration, la raison et le but de leur production. Mais en étudiant les œuvres des jeunes cinéastes polonais on voit que le sujet d’amour n’apparais presque jamais dans leurs films. Pourquoi ? Sont-ils vraiment différents des artistes des époques précédentes ? Ou peut-être que ces sont les tendances socioculturelles qui ne leur permettent pas de s’exprimer ? Czytaj dalej